Hop siup i he he, a właściwie to wyszły mi nawet dwie :)
No z taką to właśnie radością piszę tego mojego posta.
A dlaczego? Bo udało mi uszyć poszewki na poduszki!!!
Mi - osobie, która do szycia ma dwie lewe ręce, co często powtarzam.
A tu mało tego, że uszyłam to, kurcze nawet w miarę równo mi wyszły.
Napisałam - w miarę - bo oczywiście do ideału to im jeszcze sporo brakuje.
Ale ja i tak jestem szczęśliwa i jakże z siebie dumna :)
Tutaj tył poduszki, bez guzików, robiony na zakładkę, czyż nie pięknie?
Jakość zdjęć nie jest najlepsza, ale większość z nas wie, jak ciężko jest teraz
w te pochmurne dni i przy energooszczędnych żarówkach zrobić dobre zdjęcie.
No dobrze, ale przecież nie może tak być, że pokazałam tył poszewki,
pochwaliłam się jaka to ja zdolna bestia jestem i na tym koniec.
To teraz przejdę do konkretów i pokażę wszystko od początku do końca.
A zaczęło się, jak to u mnie często bywa, od szydełkowania.
Powstały takie oto dwa kwadraciki, mój przód na poszewki.
Potem nastąpiło, najgorsze dla mnie, czyli szycie.
Ponieważ moje wzory okazały się mniejsze niż poszewka,
która ma standardowe wymiary 40*40 musiałam naszyć je na wierzch.
Ciężko mi było jednocześnie szyć i napinać w miarę równo wzór
No i wyszły tutaj moje wszelkie niedoskonałości w szyciu,
bo niestety ale pod szydełkową robótką, trochę mi się materiał marszczy.
Próbowałam to przyszyć jeszcze raz i jeszcze raz, ale jakoś nie dało lepiej rady.
Ale skoro to był mój pierwszy raz, to ja na prawdę nie narzekam :)
Tak już wyglądał przód poszewki po zszyciu całości.
Ale to jeszcze nie koniec, trzeba przecież to jeszcze jakoś wykończyć.
Ja w tym celu dorobiłam różne szydełkowe kwiatki,
a na koniec w ruch jeszcze poszły wstążeczki.
No teraz mogę już Wam pokazać efekt końcowy.
Tylko się okazało, ze jaśki jakie w domu mam są mniejszego rozmiaru
niż moje poszewki, więc nie mogłam pokazać Wam poduch takich
fajnych, pełnych jak myślałam, ze będą wyglądać...
Ale i tak są super (pozwólcie że będę dziś taka nieskromna) :)
Ale i tak są super (pozwólcie że będę dziś taka nieskromna) :)
Zdolna bestia :) dla mnie bomba:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to wyszło super.Nie wiem dlaczego uważasz inaczej.Pozdrawiam. Basia.
OdpowiedzUsuńPoduszeczki wyszły super. Pięknie dopasowane kolorystycznie zasiadły na kanapie. Pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńREWELACYJNE!! podusie :) z tą koroneczką wyglądają świetnie:)
OdpowiedzUsuńa szycie wcale nie jest trudne, tylko trzeba ćwiczyć dość......... długo, zresztą jak wszystkie techniki, żebyśmy był w końcu zadowolone:)
pozdrawiam cieplutko:)
Poduszeczki super. No i te pomarańczowe akcenty, to już w ogóle bajka :D Ja się zabierałam za poszewkę na poduszkę , ale w końcu i hafciku nie skończyłam i na co naszyć jej nie mam.... :p
OdpowiedzUsuńKochana, podusie fantastycznie Tobie wyszły. Fakt, najtrudniejsze musiało być naszywanie elementów szydełkowych na tkaniną z powodu różnych struktur, ale dałaś sobie radę jak profesjonalistka. Ja, jako krawcowa z wykształcenia, mogę Tobie zdradzić, że nigdy nie lubiłam łączyć tych dwóch... Pozdrawiam cieplutko <3
OdpowiedzUsuńSama jestem taką"krawcową" z doskoku,więc dokładnie wiem jaka to jest uciecha,kiedy coś wyjdzie,a poduchy są piękne,jak z babcinego łóżka zdjęte
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie :) Staram śledzić Twoje prace i jestem pełna podziwu :) jesteś mistrzynią ,poduchy są rewelacyjne :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękne podusie Ci Lidziu wyszły i masz z czego być dumna :) - doskonale Cię rozumiem, bo mnie z maszyną bardzo nie po drodze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
Lidziu te podusie są boskie,a Ty jesteś mistrzynią szydełka .Kochana mnie też nie po drodze z maszyną więc nie masz pojęcia jak ja Cię rozumiem i podziwiam że dałaś radę uszyć te powłoczki.A już połaczenie obu tych materiałów to niezła kaskaderka ,więc możesz być dumna jak paw,że wyszło tak extra.
OdpowiedzUsuńBuźka na niedzielę :)
bardzo fajnie ci wyszło, ja to bym pewnie jakiegoś krzwulca zmajstrowała
OdpowiedzUsuńwspaniałe..ja dzisiaj tez wyciagam maszyne, aby kilka swiatecznych cudaków uszyc, ale ???? nie bedą to poduszki!!! hi hi hi
OdpowiedzUsuńPiękne wzorki szydełkowe poczyniłaś. Gratuluję uszycia super poduszek :) Ale muszę przyznać, że pomysł ozdobienia dodatkowymi kwiatkami i wstążeczkami przyniósł efekt ŁAŁ ! Obie podusie prezentują się szałowo :)
OdpowiedzUsuńLidziu, te poduszeczki są wspaniałe :) Super Ci wyszły . I bądź z nich dumna, bo jest z czego :)
OdpowiedzUsuńLidziu jestes niesamowita . Te Twoje szydełkowe tworki sa cudowne . Podusi gratuluje ale powiem Ci że bardz trudno jest uszyc cos z dwóch całkiem różnych materiałow , które sie nierowno naciagają, więc szcu wielki dla Ciebie , że sobie z tym poradziałs , a efekt jest niesamowity. Ale te makatki nabrały uroku po tym wykończeniu wstązeczkami Są przepiekne !!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kochana przecudnie Ci to wyszło !:* Chciałam Ci podziekować za Twojepiękne słowa :*
OdpowiedzUsuńrewelacja, pięknie Ci wyszło jak na pierwszy raz
OdpowiedzUsuńfajnie ci to wszystko wyszło
OdpowiedzUsuńRewelacyjne podusie:)
OdpowiedzUsuńTwoje szydełkowe prace to zawsze cudeńka i najfajniejsze jest to,że potrafisz je pieknie wykorzystać i nie ograniczasz się do nudnych serwetek;)
OdpowiedzUsuńPodusi pozazdrościć,bo pewnie niejedna osoba chcialaby takie mieć.
Brawo Lideczko;)
Jak ja lubię takie siateczki :-)
OdpowiedzUsuńTeż przymierzam się do poduszki i cały czas zastanawiam się, czy uszyć ją z całości materiału, czy tak jak Ty naszyć wzór na przód gotowej już powłoczki.