Zacznę od rocznego kocyka pogodowego, bo dziś jest czas na pokazanie
postępu prac z ostatniego miesiąca. Kocyk ten robię razem z dziewczynami z Diy.
Ostatnio temperatura prawie wcale się nie zmienia. Kilka dni tak około 3-4 stopni,
a pozostałe między 6 a 9 stopni, jednym słowem bardziej wiosennie niż zimowo było.
Stąd ten mój kocyk ma ciągle te same kolory, za dużo w nim urozmaicenia nie ma.
I mój drugi projekt, czyli okładka na zeszyt.
****************************
Dziś 8 marca, więc kobietki kochane, życzę wam wszystkiego co najlepsze.
Żeby nas panowie o nas pamiętali przez cały rok tak samo jak dzisiaj :)
Ja dostałam najpiękniejszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć.
Dostałam go od mojej kruszynki :) Zwierzątko walczyło ze wszystkich sił,
by być z nami w domku praktycznie zdrowym, stał się taki mały cud.
W piątek po ostatnich badaniach, lekarz stwierdził, że gdyby nie znał tego psa,
gdyby badał go pierwszy raz i gdyby nie był przy tym zabiegu, to w życiu by
nie uwierzył, że coś takiego w ogóle miało miejsce i że z pieskiem było tak źle.
Perforacja, która u pieska nastąpiła wewnątrz całkowicie się sama zasklepiła.
Wszystkie złe rzeczy, które były wcześniej widoczne na usg, praktycznie znikły.
Nie ma zapalenia otrzewnej, innych stanów zapalnych ani żadnych innych rzeczy,
które przy perforacjach zawsze występują. Powiedzieli, że praktycznie Intuś jest
zdrowy. I żadnej operacji nie będzie, bo kompletnie nie jest potrzebna, ani wskazana.
Owszem, będzie jeszcze przez jakiś czas pod stałą kontrolą lekarza, żeby się
upewnić, że na 100% nic złego się nie dzieje i dopiero potem odetchnę z ulgą.
Owszem, będzie jeszcze przez jakiś czas pod stałą kontrolą lekarza, żeby się
upewnić, że na 100% nic złego się nie dzieje i dopiero potem odetchnę z ulgą.
Mieliśmy takie szczęście w nieszczęściu, że tydzień wcześniej wyszła ta bakteria.
Bo to najprawdopodobniej dzięki tym antybiotykom, które wcześniej przyjmował,
nie ma tych żadnych stanów zapalnych i dzięki temu żyje.
Jeżeli macie swoje zwierzaczki i je kochacie, to zwracajcie na nie bacznie uwagę.
Gdyby mnie nie zastanowiło dlaczego Intuś częściej się liże po siusiaku niż kiedyś,
a potem przegapiła moment dziwnego siusiania, to prawdopodobnie, już bym pieska
nie miała. A tak, udało nam się to wszystko wcześnie wychwycić i zareagować.
********************************
Zawsze przyznaję się bez bicia, że mam "fioła" na punkcie mojego psiaka.
Od małego kocham psy miłością wielką, a Intusia największą, bo on jest taki
cały mój i oboje jesteśmy do siebie ogromnie przywiązani, wszędzie razem.
Tą miłość było widać nawet teraz w tą środę, kiedy zaprowadziłam Intusia na zabieg.
Przy mnie dostał narkozę i zasnął, ale gdy tylko Madzia (nasza Pani weterynarz)
powiedziała, że mam już iść, bo teraz Ona przystępuje do pracy, to ten uśpiony psiak
nagle się przebudził, zaczął się rzucać i piszczeć, bo jego ukochana Pani go zostawia...
Strasznie ciężki widok, serce mi się krajało, ale musiałam wyjść, bo co miałam zrobić.
Wyobraźcie sobie co przeżywałam, kiedy godzinę później usłyszałam przez telefon,
o ciężkim stanie psiaka i że jeżeli nie uda się tego opanować, to trzeba będzie go uśpić.
Nie chciałam go stracić i nie chciałam, żeby ostatnie co mój piesek zapamiętał to to,
że jego Pani go zostawiła... To nie prawda, że zwierzęta są głupie i nic nie rozumieją.
One rozumieją znacznie więcej niż nam się wydaje, doświadczyłam tego nie raz.
Tak samo było teraz, kiedy Madzia zadzwoniła że jest już po zabiegu, że Intuś
będzie żył, że jest jeszcze w narkozie i będę mogła go odebrać za jakieś 3 godziny,
a póki co mam mu przynieść jego kocyk. Poszliśmy więc z Mężem go zobaczyć.
Gdybym nie widziała, to bym nie uwierzyła. Intuś jak tylko usłyszał nasz głoś, to
dosłownie wyczołgał się z tego posłania na którym leżał - pies w narkozie! a walczył
z całych sił, żeby tylko się do nas doczołgać. W takiej sytuacji już nawet nasza Pani
weterynarz pozwoliła zabrać nam go do domu, żeby tam się wybudził, przy nas.
Tutaj zdjęcie świeżo przyniesionego psiaka do domu, jeszcze w narkozie.
Jak go w tym kocyku owiniętego przynieśliśmy, tak leżał i się budził.
Samo wybudzenie trwało jeszcze kilka godzin. A w tym czasie zawsze któreś
z nas musiało być w pokoju, bo jak tylko wyszliśmy z niego oboje, to on znów
próbował się wyczołgiwać z legowiska, byle tylko być przy nas. A kiedy już się
wybudził i Mąż wziął go na spacer, to za chwilę dzwonił, że muszę się ubrać i do nich
dołączyć, bo Intuś beze mnie nigdzie nie chce iść. I tak spacerowaliśmy sobie w trójkę.
I niech ktoś mi powie, że pies nie rozumie. Jeszcze tak przez 2 dni Intus mnie pilnował.
Bylebym tylko nigdzie nie wyszła i go znów nie zostawiła... taki to mój kochany piesek...
Kochani bardzo, bardzo Wam dziękuję za Waszą modlitwę, trzymanie kciuków
za Intusia i za wszystkie Wasze słowa otuchy i wsparcia, jesteście super!
Kochani bardzo, bardzo Wam dziękuję za Waszą modlitwę, trzymanie kciuków
za Intusia i za wszystkie Wasze słowa otuchy i wsparcia, jesteście super!
Kocyki pogodowe będą śliczne. Wiem i rozumiem miłość do zwierzątek, swoją bezsilność wobec ich choroby. My przeżywaliśmy tak chrobę szynszylka, weterynarz, zastrzyki i to, że to biedne zwierzątko nie umie powiedzieć co go boli. Dobrze Lidziu, że piesek wyzdrowiał i życzę Wam wielu wspólnych i radosnych spacerków razem z Intusem.:)
OdpowiedzUsuńLidzi aż się popłakałam, kochany ten Wasz piesek i ciesze się ogromnie że już jest zdrowy i będzie jeszcze z Wami bardzo długo, czego życzę z całego serca !
OdpowiedzUsuńKocyk pogodowy wychodzi super, ale ta kładka na zeszyt mnie bardzo zaintrygowała, i chyba taka to mym sobie zrobiła , muszę tylko przeliczyć krzyżyki jakie to spore wyjdzie , kto wie , może i je się zdecyduję.
Pozdrawiam
Bo zwierzęta nie są istotami bez uczuć i rozumu. Życzę wszystkiego dobrego :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńLidziu! Tak bardzo się cieszę, że Intuś wyzdrowiał! Co za ulga!
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Wspaniała wiadomość!!! Cieszę się razem z Wami.
OdpowiedzUsuńNasze zwierzaczki kochają nas miłością bezinteresowną. Nasz Nikuś nie chciał jeść, gdy nie było nas 5 dni:(
Kocyk z czasem będzie miał inne kolorki, ale wiem że chciałabyś zmian, bo takie monotonne dzierganie jest nudne.
Buziaczki Lidziu:)
Ciesze sie bardzo że Wasz słodziak wyzdrowiał. Wspaniały zrobił Ci Lidziu prezent. To prawa że zwierzaki czuja. Kilja lat temu byłam świadkiem jak u rodziców zachorowała krowa, straciła czucie w nogach o żeby całkiem nie poszla na straty musieli ja zabić i sprzedać mięso do jakiegos tam skupu. Widziałam jak ta krowa płakała, łzy leciały jej po polikach i patrzyła na nas tym smutnym wzrokiem że musiałam wyjść wraz z mama bo sie popłakałyśmy. Nawet teraz góla staje w gardle taki to byl szok, bo kto bu powiedział że zwykła ktowa coś czuje. Przeżycia straszne więc jakie to by nie bylo zwierze to swoje uczucia i rozum ma☺ Buziaki
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że Intuś zdrowieje. Uściski dla Was!
OdpowiedzUsuńTwoja miłość do psiaka jest wielka. To ona pomogła mu wyzdrowieć :)
OdpowiedzUsuńLidziu, kocyk pogodowy zapowiada się bardzo ciekawie;)Ale najbardziej cieszy mnie to, że Twój psiunio wyzdrowiał;)Ja też kocham zwierzęta... Mam yorka miniaturkę, którego kochają wszyscy domownicy. Taki mały psotnik i buntownik, a przynosi tyle radości?! Jestem w stanie wyobrazić sobie Twoje zmartwienie, bo dwa lata temu straciłam pieska, też yorka. Nie pomogły kroplówki, leki etc. Lekarz kazał mi zabrać go do domu i obserwować, a gdyby coś się działo, to szybko na ostry dyżur. W drodze do Warszawy tuliłam go do siebie i płakałam...Przestał oddychać w moich ramionach...Nie dojechaliśmy na ostry dyżur. Ryczałam non stop i syn w porozumieniu z moim mężem postanowił kupić mi drugiego pieska. Nie mogłam się do niego przyzwyczaić, bo był malutki i taki jakiś ,,potarganiec". Nie przypominał mi tamtego. Ale po dwóch dniach, kiedy zaczął tulić się do mnie i patrzeć tymi swoimi ślepkami - zrozumiałam, że on też chce być kochany. i jest. nie wyobrażam sobie, gdyby coś mu się stało... Ojej. Rozpisałam się niesamowicie, ale poruszyła mnie Twoja sytuacja z pieskiem. Ciekawa jestem tylko, co zaniepokoiło Cie z tym siusianiem? Pozdrawiam Cię cieplutko Lidziu;)
OdpowiedzUsuńJa odkąd mam tego psiaka, to się modlę, żeby (kiedy przyjdzie już na niego czas) sam spokojnie odszedł, żebym nie musiała go usypiać...
UsuńCo do mojego zaniepokojenia jego siusiania, to były 3 takie sygnały. Pierwszy to taki, że jak skończył siusiać, to jakoś tak dziwnie się zatoczył. Ale pomyślałam, że źle ustawił łapkę, bo było pod górkę, więc teren nierówny. Na kolejnym spacerze podniósł łapkę do góry, po czym tak zastygł i nie posiusiał. Ale i to sobie wytłumaczyłam, bo akurat po drugiej stronie ulicy wyskoczył jakiś piesek i myślałam, że po prostu się na niego zapatrzył i zapomniał, że ma siusiać. Ale kiedy przy kolejnej próbie siusiania podniósł łapkę i znów tak zastygł, to stwierdziłam, że coś już jest nie tak. Wtedy poszłam z nim do weterynarza i umówiłam się na usg. Niby nie wykazało żadnego kamienia, ale zrobili mu cewnikowanie i okazało się, że w pęcherzu czegoś jest pełno, wyglądało jak piaskownica. Zrobili mu na miejscu cewnikowanie, żeby to wszystko wyciągnąć, ale nie szło. Umówiłam się więc na kolejny zabieg, żeby to wszystko usunęli, bo biedak nie mógł się normalnie wysiusiać. No i właśnie przy tym kolejnym zabiegu okazało się, że doszło już do perforacji itd...
Cuda się zdarzają! Zawsze trzeba wierzyć aby wszystko było dobrze. Wszystkiego dobrego dla Was! :)
OdpowiedzUsuńWiara czyni cuda.
OdpowiedzUsuńLidziu cieszę się razem z Wami.
Zwierzęta są mądre, bardzo mądre. Wasz Piesek wie, że go kochacie i nie mógł Was zostawić😊.
Życzę wielu, wielu długich i radosnych spacerów z Intusiem.
🐕
Mama nad Toba Lidziu czuwa. Ona wie ile ta psinka dla Ciebie znaczy. Myślę , ze stała obok Was w tym wszystkim i pomogła ;) Ciesze sie z Tobą Twoją radością :) Kocyk śliczny :)
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze Lidziu ze historia Intusia szczesliwie sie zakończyła! Wiem jak to jest stracić pieska.... Usciski dla Was😘
OdpowiedzUsuńTo wspaniała wiadomość że z psinką już lepiej
OdpowiedzUsuńKocyk nabiera przyjemnych Wiosennych kolorów :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Wasz Intuś ma się już lepiej. Dużo zdrowia dla niego.
Liduś, ogromnie się cieszę, że Intuś wraca do zdrowia, na pewno Wasza miłość i troska się do tego przyczyniły.
OdpowiedzUsuńUściski.
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Intuś jest zdrowy :)
OdpowiedzUsuńKocyk i okładka pięknie posuwają się do przodu :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Super że piesek wraca do sił, dużo zdrowia dla Was wszystkich :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że z Intusiem już lepiej i wyobrażam sobie ile nerwów musiała kosztować Cię ta cała sytuacja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Lidziu, przede wszystkim bardzo się cieszę, ze Twój piesek wraca do zdrowia i wszystko dobrze się skończyło, oby żył jeszcze długo i miał się dobrze. Kocyk zapowiada się super, jestem bardzo ciekawa jakich barw nabierze jak się zrobi cieplej :DDD. I jestem bardzo ciekawa tej okładki :).
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę Lidziu, że Twój piesek poradził sobie i znów jest zdrowy. Dobrze wiem jak bardzo się przeżywa takie trudne chwile.
OdpowiedzUsuńKocyk na razie monotonny ale może wkrótce nabierze kolorków:)
Uściski!
Kocyk jest fantastyczny :) Dobrze, że psinka powoli wraca do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńMogę sobie wyobrazić Twoją radość na wiadomość, że piesek będzie żył.
OdpowiedzUsuńLidziu wzruszyłam się podwójnie - po pierwsze, że tak pięknie piszesz o swoim piesku i miłości do niego, po drugie, że wyzdrowiał! Tak się ciesze kochana!!:)) Nigdy nie wolno tracić nadziei i wiary! Buziaczki kochana!!! A kocyk wychodzi super!
OdpowiedzUsuńLidziu tak pięknie napisałaś o swoim psiaku,że nie ma cienia wątpliwości jak bardzo go kochasz :)Smutna historia Was spotkała,ale najważniejsze że dobrze się kończy!!! Kocyki i okładka rośnie w oczach , ślicznie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego życzę :)))
Cieszę się, że z Intusiem wszystko dobrze :-)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie Cię rozumiem Lidzeczko:)Intuś jest wdzięczny Tobie,że go uratowałaś kiedy nikt go nie chciał.I będzie z Tobą na zawsze.Wiesz,że on rozpoznaje dobrych ludzi ,którzy chcą dla niego dobrze:))Cieszę się z Wami,że wszystko dobrze się skończyło:)))
OdpowiedzUsuńŚwietne wiadomości (czytam od końca więc tym bardziej przeżywam i się cieszę ) Psiaki sobie wybierają osoby do różnych rzeczy mają tak zwaną hierarchie ... i nie raz, czy dwa, można się zdziwić jakie są cwane, a zarazem przymilające się. Moja Kuleczka patrzy we mnie jak w obrazek, jak byłam w szpitalu psiak popadł w nostalgie kulił się, nie chciał jeść podobno ...drzwi samochodu otworzyły się i aż mi i teraz łezka kręci się, psinka delikatnie przytuliła się do nogi i tak trwałyśmy przez jakiś czas ... wiedziała że trzeba delikatnie i nie plątać się pod nogami ...Mogła bym wiele takich sytuacji opisywać, to jest miłość bezinteresowna i najwdzięczniejsza
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo radości życzę a i tych psotnych sytuacji też haha
Niesamowicie cieszę się Lidziu,że Intuś ozdrowiał !!!
OdpowiedzUsuńUcałowania w pyszczek dla Niego :)*
Kocyk swietnie Ci idzie, trzymam kciuki za wytrwalosc! A co do psinki to sa bardzo mądre zwierzaki i bardzo oddane. Psy kochają nas poprostu za to ze jestesmy..bezwarunkowo.. wiec tez taką miłosc powinnyśmy im odwzajemnic. Zycze zdrowka dla Ciebie i dla pieska 😘
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie DT DIY Magdalena