piątek, 16 listopada 2018

Diagnoza potwierdzona - to szaleństwo!

Już łapiąc się za zrobienie chusty, wiedziałam że jestem nienormalna,
a teraz to już jestem pewna na 100% że jestem szalona, a to szaleństwo
jest w najgorszej postaci. Nie ma już dla mnie żadnego ratunku :)

Na blogu DIY pojawił się nowy cykl - Akademia Szycia II

Ci co mnie znają, to już wiedzą, że do szycia to ja mam dwie lewe ręce.
Owszem potrafię podwinąć spodnie... ale na tym się moje umiejętności kończą.
Więc gdy zobaczyłam, że będzie można nauczyć się szyć to się ucieszyłam.

Gorzej, gdy chwilę później zobaczyłam co jest do uszycia, a była to poduszka,
patchworkowa i jeszcze do tego okrągła. No przecież dla osoby takiej jak ja
to jest rzecz niemożliwa do wykonania. Ale czy na pewno....?


Ja, jak już wcześniej ustaliłam, szalona kobieta stwierdziłam, że dam radę.
Pojechałam więc przy najbliższej okazji do sklepu i kupiłam jakiś materiał,
bo oczywiście jak nie szyję, to w domu nic nie było, i zabrałam się do rzeczy.

Ale już od samego początku zaczęły się trudności. Na początku cyrkiel.
Poduszka miała mieć promień 22,3cm, mój zwykły szkolny cyrkiel takiej
rozpiętości niestety nie miał, miał tylko 16cm. Mówię trudno, będzie mniejsza.
Zaczynam rysować kółko i... plastikowy cyrkiel się rozleciał, a tu na złość
sobota wieczór, potem niedziela i wolny poniedziałek bo 12 listopad.
Więc żeby pobiec kupić nowy musiałam czekać aż do wtorku.

W końcu się udało, rozrysowałam sobie wszystko co trzeba
i nie pozostało mi nic innego jak wziąć się za zszywanie.

I tutaj przyznaję się bez bicia, że chciałam sobie zrobić szybciej,
a zrobiłam sobie gorzej i wydłużyłam czas pracy podwójnie.
Pokazane było żeby odmierzyć ranty i wszystko wyciąć równo,
ja natomiast wyrysowałam części właściwe a ranty obcięłam na oko.
Gdybym zaczęła je od razu zszywać przykładając jeden do drugiego
pewnie nie trafiłabym w linie właściwe i wyszło by krzywo, zaczęłam
więc każdą jedną część przyszywać ręcznie po linijkach

A dopiero potem gdy już było wszystko dobrze
przejechałam jeszcze raz porządnie maszyną do szycia.
Tutaj już wszystkie przygotowane części po maszynowym zszyciu

Dalej więc porządnie się trzymałam wytycznych,
ponacinałam i poprasowałam jak należy

I pozostało już tylko połączenie wszystkich elementów.
Oczywiście najpierw ręcznie, a dopiero potem maszynowo.

Cały czas się zastanawiałam, czy to mi w ogóle jakoś prosto wyjdzie.
I o dziwo wyszło na prawdę fajnie, ja jestem w szoku że tak potrafię :)
Z racji tego że podusia ma mniejszy promień niż w zadaniu
zrobiłam z mniejszej ilości części bo tylko 12, a nie 20-tu.

I jeszcze tylko doszyć tył i podusia gotowa do wypychania

I o ile przy z szyciu udało mi się to koło jakoś zachować,
tak nie wiem dlaczego po wypchaniu nijak to okrągło
wyglądać nie chce. Guziczek na środek i Ta dam!

No powiem Wam, że jestem w szoku, że dałam radę ją uszyć.
Raczej nigdy więcej się na taki okrągły projekt nie porwę,
ale spróbowałam i jestem z siebie dumna :)

A moje szaleństwo trwa nadal. Z resztek materiału powstała kolejna rzecz,
o której już za kilka dni, a teraz siedzę nad kolejnym projektem.
I to wszystko są zabawy "dodatkowe" czyli poza tymi na które się zapisałam
i robię przez cały rok. A przecież za chwilę są święta i trzeba pomyśleć
o najbliższych. O matko, kiedy ja to wszystko zrobię? :)

22 komentarze:

  1. :))) Lidziu ale fajny, wesoły, pełen przygód wpis :)) Dwa razy czytałam:)) I wiesz co - ja też jestem z Ciebie dumna, zwłaszcza za to ręczne zszywanie, hihih :))) I że dałaś radę :)). No bo kto jak nie Ty :) Uwielbiam Twoje szaleństwo bo dzięki niemu powstają świetne prace. Jak dla mnie możesz być szalona :)))) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam pisać podobnie, zabawny i pełen humoru post. Ale fajnie że dałaś radę :)

      Usuń
  2. Kokietujesz tu nas że nie umiesz szyć,a tymczasem takie cudeńka wychodzą z pod Twoich zdolnych łapek:)))a żeby Ci było milej to wiedz ,że jak też wczoraj walczyłam z patchworkiem,ale takim prostym kwadraty 10/10 żeby wykorzystać bombki:))i poduszkę okrągłą też uszyłam,ale duuuużo prostszą:)))))pokażę w grudniu:))))buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo, Lidziu! ja bym się nie odważyła!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje szaleństwo jest bardzo cenne! Co rusz to coś nowego i efektownego.
    Pozdrawiam cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Liduś, nie lecz tego szaleństwa, tylko szyj dalej. Poducha jest SUPER!
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam Lidziu, pracowita zdolniacha z Ciebie! Podusia rewelacyjna!!! A takie szaleństwo niech Cię dopada jak najczęściej;)
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Całe szczęście, że na takie szaleństwo nie ma lekarstwa.
    Szalej do woli, bo wychodzi Ci to wspaniale :)))
    Twoje pomysły i ich realizacja to coś, co daje radość i inspiruje.
    Poducha okrągła czy nie, jest niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju, BRAWO TY!
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Córeńko! No Pięknie Ci wyszło, Też jestem z Ciebie dumna , ale nie zaskoczona, Przecież Znam Cię dobrze i wiedziałam że uda Ci się uszyć - Miłego wieczoru Buziaczki Pa

    OdpowiedzUsuń
  9. ,,jesteś szalona - mówię ci ...,,jestem z ciebie dumna,jak nie podoba ci się taka ,,okrągła,,Intuś zapewne się ucieszy haha

    OdpowiedzUsuń
  10. Lidzia, podziwiam Twoje zawzięcie i wytrwałość :) fantastyczna poducha :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak. To szaleństwo ale...nic tylko podziwiać! /upór i cierpliwość w pierwszej kolejności;) /
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  12. To miał być kurs szycia dla początkujących? To Ty Lidziu zdolna bestyjka jesteś, bo podusia to prawdziwy majstersztyk. Nie mam pojęcia jak się takie cudo szyje i jest to dla mnie trochę za trudne. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. No Lidziu rewelacja!!! Podziwiam i klaskam w dłonie :):):)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chylę czoła Lidziu, śliczna poduszeczka.:) Igiełka nie dla mnie, więc tym bardziej podziwiam. Szalej dalej, bo super Ci to wychodzi. Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana piękna poduszka. Brawo. Tylko szalone kobiety mają motywację i siłę do działania.

    OdpowiedzUsuń
  16. Potwierdzam diagnozę , ani chybi oszalałaś :-) Ja sobie ta poduchę odpuściłam od razu i szczerze powiem , że zapomniałam o niej następnego dnia. wobec tego co zrobiłaś kłaniam się nisko do samej ziemi i przyznają Ci oznakę platynową za ten wyczyn.Lidziu jesteś wielka !!
    I tylko na d jednym nadal myslę.... kiedy na to znajdujesz czas ??? .
    Wiesz mam takie marzenie , żeby przeczytać post pod tytułem - Jedna doba z życie Czarnej Damy , :-) Podejmujesz wyzwanie ??
    A poducha jest odlotowa, mistrzowska wręcz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aniu za te słowa uznania, aż się zaczerwieniłam :)
      Kochana to byłby najnudniejszy post pod słońcem, bo nie miałabym o czym właściwie napisać. W dzień tak jak każda z nas na głowie mam dom i prace które należy wykonać. Czy to w tygodniu, czy w weekend do rękodzieła zasiadam dopiero wieczorem tak od 19:00, wtedy jest czas dla mnie i dla mojego robótkowego ADHD. A mogę sporo rzeczy zrobić, bo lubię siedzieć tak do 2:00 w nocy więc parę godzin dziennie na to wszystko jest :)

      Usuń
  17. Świetnie wyszła i dzięki za inspirację! Zdolna bestyja z Ciebie ;)
    Pozdrawiam serdecznie po dłuuugiej przerwie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Możesz być z siebie dumna - poduszka wyszła bardzo fajna :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieję, że to szaleństwo nie jest zaraźliwe, bo mimo wszystko już nie dałabym rady :)
    Ale podziwiam i gratuluję, bo już nigdy nie uwierzę, że szyć nie potrafisz :)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje wszystkim za komentarze.
Każde Wasze miłe słowo sprawia mi ogromną radość
i daje siłę i chęć do dalszego tworzenia :)